Rozdział VIII

Zbudziło ją echo męskich głosów z odległego korytarza. Gdy otworzyła oczy, zbyt dużo nie zobaczyła, gdyż korytarz tonął w półmroku, a w dodatku znajdowała się na końcu korytarza, gdzie nie było światła. Była w ślepej uliczce. Drgał jej drażniąco mięsień na policzku, na którym już dawno wyschły łzy.
Evelyn siedziała na ziemi z rękami zakutymi w kajdanki, które przewiązane były przez rurę, która przebiegała aż z sufitu do ziemi i znikała w ścianie. Ciągle przechodził ją nieprzyjemny dreszcz. Machinalnie spróbowała uwolnić ręce - na nic - po czym spostrzegła, że nad głową wisi jej kamera. Z rogu sufitu mogli obserwować jej każdy ruch. Jej każdy oddech, łzę i przygryzanie wargi. Czyżby się przyglądali i onanizowali? Carter na moment zamyśliła się o tym, co zrobiła przed straceniem przytomności. Podjęła decyzje od której teraz nie było już powrotu. Nie mogła już wrócić. Alice musiała o niej zapomnieć...
Niespodziewanie dopadła ją fala rozpaczy i strachu. Chciało się jej płakać. Gdyby tego było mało bolała ją głowa od ogłuszenia. Próbowała także pobudzić krążenie w całym ciele, bo stwierdziła, że chyba zamarzła. Od środka? Nie, tam dusiły się emocje i uczucia, których jeszcze dokładnie nie znała.
Była sama, towarzyszyła jej głucha cisza i szum z rur. Dlaczego zostawił ją samą? Tyle razy w życiu była sama, że od każdego razu mogła umierać, a później rodzić się na nowo. I tak w kółko, bez ustanku. Ta monotonia była jej katem, a Josh nic nie zrobił, żeby coś zmienić. Josh też był katem? W psychiczny sposób na pewno, choć nigdy nie podniósł na nią ręki. To była przemoc mentalna i obsesyjna. Ich miłość była trucizną, toksyną, która wlewała się już powoli do krwi i trzeba było to jak najszybciej przerwać - i tak też zrobiła. Przerwała. Odcięła więzi. Josh Fletcher nie był już jej kokainą, a zastąpił go ktoś inny.
On.
Zamyśliła się, tak głęboko, że nawet nie zauważyła, kiedy do niej podszedł. Był taki sam jak u zarania. Ten sam ciemny mundur odziewał jego muskulaturę; ciężkie buty i kominiarka. Żadnego garnituru, teczki i mokasynów. Brak pieprzonych wyrachowanych adwokackich spojrzeń i uśmiechów. Tylko jego para zielonych oczu.
Uśmiechnął się i spojrzał pod nogi, po czym pomachał kluczykami i uwolnił ją od przewodu. Gdy Evelyn pocierała obolałe nadgarstki, on wsadził ręce do kieszeń i popatrzył na nią.
-Nie masz karabinu. - Odezwała się, stwierdzając fakt. Nadal pocierała nadgarstki.
-Nie. - Uśmiechnął się lekko. - Po co mi? - Skierował na nią zielone spojrzenie i zmierzył ją nim od samej szyi do dołu. Evelyn zmiękły kolana.
-Nie boisz się mnie? Już wiesz, że jestem wariatką. - Rzekła, a on zbliżył się o kilka kroków.
-Wiem. - Zachichotał pod nosem. - Wariatką i to jaką...
Carter roześmiała się cicho, ale po chwili znów stała się poważna, bo podszedł bliżej. Obawiała się tej sytuacji, ale spostrzegła, że on jest w podobnej.
-Co ze mną będzie? - Spytała stłumionym głosem. Nic innego nie przychodziło jej wtedy do głowy. Z napięcia wszystkie myśli jej wyparowały. Tak działał na nią ten jego zapach i jego pewność siebie.
Nawet nie wiedziała, kiedy to się dokładnie stało. Po prostu się stało i tyle. Pocałował ją. Evelyn na chwilę się zmieszała, ale po chwili odwzajemniła jego czułość. Zawiesiła ręce na jego szyi, a on przywarł ją swoim ciałem do ściany.
Pieścili się, składając sobie na zmianę pocałunki, pełne namiętności i czułości. Nagle Carter jęknęła, wtedy się powstrzymał.
-Rura. - Szepnęła, chichocząc.
-Przepraszam. - Odrzekł przez zawadiacki uśmiech i ciągnął dalej. Muskał jej szyję, a rękami błądził po jej nagim brzuchu i plecach. W pewnym momencie złapał ją za uda i podniósł do góry, gdy ta oplotła go nogami.
Evelyn miesiąc temu ostatni raz się kochała, dlatego Bond mógł czuć się wyjątkowo.
-Mogę? - Spytała z uśmiechem. W odpowiedzi tylko przytaknął i wtedy, łapiąc za końce, ściągnęła mu kominiarkę.
Mimowolnie przez uśmiech zagryzła wargę, wpatrując się w półmroku w jego twarz. Terrorysta patrzył zahipnotyzowanym wzrokiem na Evelyn, gdy ta gładziła go po włosach. Był przystojnym brunetem, z lekkim zarostem i pieprzykiem na lewym policzku.
-Nie jesteś rozczarowana? - Szepnął. Evelyn czuła w jego głosie, że nie pyta serio.
-Ani przez chwilę. - Odparła i zmiażdżyła mu usta w pocałunku. Pieściła jego wargi, spragnionym ciałem tuląc się do torsu. Wchodził w nią powoli. Ich ciała wyginały się i drżały z podniecenia.
Carter patrzyła na niego żarliwie i wzrokiem gdzieś wędrowała, tłumiąc jęk. Zamachowiec zwilżył jej dekolt językiem, wchodząc w rytmiczność bioder. Trwała gra mięśni. Finalnie szczytowali, ściskając w pięści materiał koszulki. Było im tak dobrze... choć tylko przez chwilę.
Po wszystkim, zapiął spodnie i spojrzał na nią, a ona uciekła wzrokiem. Onieśmielał ją.
-Chodź. Czas na nas. - Rzekł i wyciągnął do niej rękę.
Zawahała się chwilę, po czym złapała go za dłoń i podążyła za nim. Przechodząc przez korytarz, Bond założył kominiarkę, a Evelyn zapięła mu górę z munduru.
-Dziękuję. - Zagadnął z figlarnym uśmiechem, przed samym wyjściem za rogu.
-Proszę. - Odparła, po czym w ostatnie chwili go zatrzymała. - Może to głupie, ale nie wiem jak masz na imię...
Terrorysta spojrzał na nią jak na młodszą siostrę, a nie jak na kobietę, którą przed chwilą doprowadził do szczytu rozkoszy i się odezwał:
-Mam na imię James.
Za moment znaleźli się w pokoju ochrony. Evelyn od wejścia rzucił się w oczy leżący do ziemi twarzą ochroniarz. Później podniosła wzrok i napotkała znajomą "twarz". Na obrotowym krześle siedział Simon i gadał z kolegami. Następne, co zobaczyła to telewizory, które pokazywały obrazy z kamer z całego banku i na zewnątrz. W ułamku sekundy zamarła i szukała obrazu przypominającego "ślepą uliczkę", jednak takiego obrazu nie znalazła, a ostatni telewizor był wyłączony.
James nie stał obok niej przy futrynie od drzwi, ale wszedł do środka i oparł się o blat na którym stały telewizory. Niepostrzeżenie, gdy nikt nie patrzył włączył ekran ostatniego odbiornika.


Hej. To już ósmy rozdział! Powoli będziemy zbliżać się do końca... ps: zmieniłam zdjęcie James'owi. Do 9-ki! Całuję. //B

Komentarze

  1. Ten rozdział po raz kolejny ukazał skomplikowany świat przestępczy. Zadziwiające jest to, jak teraz postrzega swój poprzedni związek. Czuła się w nim tak, jakby była w więzieniu. Była ograniczana, tłamszona. Teraz natomiast sytuacja wygląda inaczej. Jest więziona, w stałym niebezpieczeństwie, a mimo to czuje się wolna. Z Bondem łączy ją jedynie pociąg fizyczny, któremu się poddała. Nie kocha go, jedynie cieszy się jego bliskością. A on czuje do niej to samo. Podejrzewałam, że może niedługo dojść między nimi do stosunku. I - jak widać - nie przeliczyłam się. Widać, że Carter lubi niebezpieczeństwo i ryzyko. Po tym, jakie wcześniej prowadziła życie, naprawdę wiąże się to z upragnioną wolnością. Ale takie rzeczy często źle się kończą...
    Cudowny rozdział! Już nie mogę się doczekać kolejnego :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej na http://smoke-whiskey-bar.blogspot.com
    Jeżeli nie chcesz być laureatem proszę o poinformowanie mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tym jak uwielbiam Twoją twórczość nie muszę już pisać, co? ;)
    Kolejne Twoje opowiadanie które czytam i kolejne, które mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło! Nie wiem skąd bierzesz te wszystkie pomysły, ale oddaj mi trochę swoich inspiracji, hm? ^^

    Rozdział świetny! Ciekawe co będzie dalej z Evelyn i James'em... Czy wszystko skończy się dobrze? Nie pozostaje mi nic innego jak czekać :))

    Pozdrawiam i przepraszam, że tyle zajęło mi zabranie się za to ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łap moje inspiracje! ... *rzuca* :D
      Dziękuję, na prawdę nie musisz mnie przepraszać. Dużo dla mnie znaczy Twoja obecność. Dziękuję Ci za to. :*

      Usuń
  4. Uwielbiam to opowiadanie i uwielbiam takie klimaty! Evelyn niby jest więziona a czuje się wolna, zaskakujące. Może potrzebowała odskoczni od codziennego życia? Jestem cholernie ciekawa jak planujesz zakończyć to opowiadanie.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością!

    W ramach przeprosin za długą nieobecność zapraszam na prolog nowego opowiadania :)
    http://deniaal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacja! Opowiadanie jest świetne! Uwielbiam takie klimaty. Ciekawa jestem jak wszystko się dalej potoczy. Czy będzie happy end dla dwojga głównych bohaterów... Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie jakiś ślad! Komentując, motywujesz mnie do dalszego pisania.:)