Prolog

Opadły kaj­da­ny zniewa­lającej każdy mój ruch przeszłości. Słońce wol­ności dra­pie mnie po ple­cach. Mruczę cicho z ra­dości. Zro­zumiałam. Ser­ce na­wiązało kon­takt z ro­zumem. To ta­ki dob­ry ko­niec nas. Niczym piórko na wiet­rze, płynę swo­bod­nie przez każdy ko­lej­ny dzień. Tu, we mnie, umarłeś daw­no te­mu. „Puk, puk” ser­duszko tańczy we­soło. Nie po­liczę ile to już dni, nie prze­padam za to­warzys­twem liczb. Pocho­wałam Cię na swoim pry­wat­nym cmen­tarzu. Pias­kiem przyk­ryłam wszys­tkie słowa, ges­ty, dźwięki, sny, ocze­kiwa­nia i łzy. Wy­bacz, nie wiem kiedy zmienię kwiaty, za­palę świe­czkę „ku pa­mięci”. Uśmie­cham się. Zni­kam gdzieś w od­da­li. 


Po co no­tuję to wszys­tko? Ku przes­trodze. Ujmę to w kil­ku pros­tych słowach „nig­dy nie bądź na ty­le głupia, by in­westo­wać siebie w coś, co za­miast korzyści przy­nosi Ci sa­me stra­ty.”


E.C.

Komentarze